wtorek, 15 maja 2007

Szalom back



Wczoraj rano wróciłem z Tel Avivu do Amsterdamu. Lot miałem o 5.30 ale z hotelu wyjechaliśmy juz o 1 w nocy, a na autostradzie wpadliśmy w ... korek. Nie wiem skąd taki ruch w nocy, ale chwile postaliśmy. Marcin odwiózł mnie naszym wypożyczonym Subaru Impreza na lotnisko i wrócił do hotelu, bo jego samolot do Warszawy był dzień później. Ja ustawiłem sie w kolejce do odprawy. Najpierw odpowiedziałem na serie pytań - po co przyjechałeś? gdzie byleś? z kim podróżowałeś? skąd go znasz? jak długo byleś? gdzie mieszkasz? co robisz? Później prześwietlali mi cały bagaż, w takich ogromnych x-rayach, które sie trochę psuły, wiec to trwało, potem cały bagaż ręcznie przeszukiwali, pobierając jakieś chemiczne próbki. Po tym miłym powitaniu, postałem w kolejce do check-in, potem znowu sprawdzali paszport i kartę pokładowa, później napiłem sie soku w barze. Ale to tylko przerwa, bo dalej jeszcze raz prześwietlali mi bagaż, każda torbę osobno, kamerę osobno, pobierali próbki chemiczne z butów i ubrania, i jeszcze raz dla pewności prześwietlili i przeszukali mi plecaki i torbę. Później sprawdzili mi paszport i powiedzieli żebym sobie już szedł..
Wiec sobie poszedłem i później już w zasadzie nudziłem sie oczekując na samolot w wielkiej i dosyć ładnej hali odpraw z fontanna. Tuz przed boardingiem odpowiedziałem jeszcze na szereg miłych pytan dla departamentu turystki ( jakoś osad, czy mosad?) o tym jak mi sie podobało w Izraelu i moglem lecieć.
Z tego co mi Marcin napisał w sms, on mial wiecej szczęścia i oprócz procedury standardowej, którą na mnie zastosowali, z nim ucięli jeszcze 1,5 godzinna pogawędkę o tym i owym, i skąd go zna.
Ogólnie w Izraelu było bardzo ciekawie, sporo zobaczyliśmy, dużo interesujących rzeczy sie dowiedziałem, poznałem miłych ludzi i teraz trochę więcej wiem o tym kraju i sytuacji w której znajdują się Żydzi i Arabowie mieszkający w tym regionie.




foto Marcin Gierat